Wiadomo już na kogo będzie można zrzucić odpowiedzialność za kolejna wyborcza porażkę.
Bo strategia i taktyka, opracowane przez Wodzusia, jak zwykle były bez zarzutu.
Tylko znowu jakiś "kret" pojawił się w szeregach i wszystko zepsuł. Do wyjaśnienia pozostanie tylko czy to był kret Tuska, Putina czy Mossadu! Ale to już pikuś.
A wyznawcy partii prawej i sprawiedliwej łykną starą narrację jak przy wszystkich poprzednich klęskach.
Bo czy chociaż jednemu z nich przyjdzie do głowy refleksja, że dobór kadr tez domena Wodzusia?